czwartek, 27 lipca 2017

Co zabrać ze sobą? - pakowanie walizki

Hej!

Dzisiaj opiszę Wam z własnego doświadczenia co warto zabrać ze sobą na campa, a co lepiej sobie odpuścić. My standardowo zaczęliśmy od stworzenia listy, żeby zobaczyć co mamy, co trzeba dokupić, a później odhaczaliśmy na bieżąco. Jest to wyjazd na 3 miesiące, więc stwierdzenie, że pewnie wszystko się przyda jest jak najbardziej trafne, gorzej jak dzień przed wylotem w trakcie dopinania walizki okazuje się, że nie da się jej zamknąć i przekroczyliśmy kilogramy (tak jak w naszym przypadku 😀)

Na początku musicie zdobyć informacje czy camp zapewnia Wam np. koszulki, tak jak nasz cały Staff ma jednakowe koszulki, bluzki i bluzy oraz jakie potrzebujecie obuwie lub inne rzeczy. My dostaliśmy listę od naszego campu więc było łatwiej, ale zapewne każdy wymaga inaczej.

Koszulek dostaliśmy tyle, że oprócz noszenia ich od rana do pracy to do wieczora w nich chodzimy, aby dzieci wiedziały kim jesteśmy i że jesteśmy z campu. Dodatkowo każdy ma plakietkę z imieniem, nazwiskiem oraz stanowiskiem. Przydało nam się tylko kilka bluzek np. na jakieś wyjście wieczorem czy na day offy i reszta na czas zwiedzania po campie.

Spodnie/spodenki robocze to podstawa, takie które w ostatni dzień lądują w kontenerze na śmieci i nie jest ich żal. Ja wzięłam długie stare dresy, których nie będzie szkoda wywalić i pewnie je znoszę jak będzie zimniej, a w upały mam krótkie spodenki i dwe pary 3/4. Warto jednak wziąć ze 2-3 pary krótkich spodenek, bo nas np. upały po 30 stopni zaskoczyły. 😍

Bielizna, pidżamy, klapki pod prysznic. Obuwie robocze tak samo jak spodenki, najlepiej takie które będą do wyrzucenia.  Ładne rzeczy na day offy oraz na późniejsze podróże.

Kurtka przeciwdeszczowa! Mnie uratowała nie raz, gdy padał deszcz, a musiałam przejść spory kawałek z jednego końca na drugi i pewnie później też się przyda więc najlepiej w jakimś ciemniejszym kolorze, który będzie do wszystkiego pasować.

Ręczniki wzięliśmy 2 na plaże i jeden mały do włosów, ale tylko dlatego, że camp zapewniał nam pościel i ręczniki, więc też musicie się dowiedzieć wcześniej co oferować będzie Wasz. Ja zabrałam tylko swojego jaśka, bo się z nim nie rozstaję na długie wyjazdy 😉

Parasolka jest dobra na day offa do torebki, gdy gdzieś będziecie jechać zwiedzać. Mam jedną kurtkę skórzaną i jeansową i pewnie przyda się dopiero później.
Koc mi się nie przydał, ale jak ktoś planuje podróżowanie z namiotem czy spać "pod chmurką", to zapewne mu się przyda i dodatkowo śpiwór.

Najważniejsze to przejściówka do gniazdek! Ja za swoją zapłaciłam ok. 12 zł w Media Markt, na allegro można dostać już od 1,50zł, tylko są lekkie i mogą wypadać z gniazdek. Na codzień używam elektrycznej szczoteczki, ale na czas wyjazdu zmieniłam na zwykłą. Kiedyś gdzieś czytałam, że długo się ładuje więc ją sobie odpuściłam. Należy pamiętać, że w USA napięcie w gniazdkach wynosi 110V i suszarka może słabiej dmuchać, a prostownica wolniej nagrzewać. Ja nie brałam prostownicy, bo stwierdziłam, że będzie to regeneracja dla moich włosów, a suszarkę miałyśmy w pokoju.

Można zabrać laptopa lub tablet, ułatwia bookowanie noclegów i lotów vzy zgrywanie zdjęć. My w większości robimy wszystko na telefonach, a mamy laptopa oraz sale z komputerami. Trzeba również pamiętać o uzupełnianiu ankiet, które przychodzą od sponsora wizowego. Jeżeli się ich nie będzie odsyłać grozi to  anulowaniem wizy więc trzeba o tym szczególnie pamiętać.

Warto również zabrać ze sobą kłodkę - u nas są szafki więc mamy pozamykane dokumenty itp.
Najważniejsze to skan dokumentów, kontraktu, paszportów, wizy itp. warto wrzucić również to sobie na e-maila czy zostawić rodzinie - w razie kradzieży ułatwi nam to powrót. Latarki wzięliśmu i narazie przydały się na spacerach, bo drogi wokół campu mamy nieoświetlone i prowadzą przez las. Aparat - zdjęcia to pamiątki na długie lata. Wygodne buty na podróżowanie.

Wiele osób pakuje się w walizkę i plecak, bo później wygodniej z nim podróżować po kontrakcie. My mamy 4 walizki (2 duże i 2 małe). Będziemy zwiedzać z jedną dużą, a pozostałe odeślemy do Polski. Na samo zwiedzanie weźmiemy mniejszy plecak i torebkę, ale następnym  razem chyba rozważymy inną opcję.

Kosmetyki najlepiej zabrać swoje, które używa się na codzień. My wzięliśmy mydła, szampony, odżywkę do włosów, balsam do ciała w większych butelkach. Jest to oszczędność, bo czasami cena za te rzeczy np. w Waltmartcie po przeliczeniu na złotówki może lekko zszokować. Mamy pewność, że je wykorzystamy przez te 3 miesiące i będziemy mieli więcej miejsca w walizce na powrót do Polski. Najważniejsze to filtry do ciała jeżeli ktoś planuje spędzać dużo czasu na słońcu. Ja wzięłam jeszcze 50spf do twarzy oraz do zabezpieczenia tatuaży. Wyjazd to regeneracja u mnie również dla twarzy, nie używam nic innego oprócz kremu nawilżającego, czasami tylko lekko maskary na jakieś wyjście. Zabrałam jeszcze mały podkład i użyłam raz. Podejrzewam, że albo pomaluję się dopiero na czas zwiedzania albo dopiero w Polsce ;)

Rzeczy osobiste, kosmetyczne, też warto zabrać. Zużyjemy je i zaoszczędzimy przy tym trochę pieniędzy :)

Lekarstwa, które zażywacie na codzień, witaminy, tabletki, które zazwyczaj pomagają i są Wam znane, plasterki - my wzięliśmy "pół apteki". Zawsze w przypadku bólu głowy lepiej wziąć swoją sprawdzoną tabletkę niż się męczyć lub udać się do lekarza za 100$. Znowu oszczędzamy! :)
Coś na komary.. nas ratuje Off.
Lakiery po paznokci, zmywacze - uwierzcie, nie będzie Wam się chciało, nie ma czasu i nie warto ;) lepiej dać paznokciom czas na odpoczynek tak jak w moim przypadku, które przez 2 lata miały hybrydę na sobie. Najlepiej wziąć tylko samą odżywkę :)

Najważniejsze to wziąć mało rzeczy lub takie, które można wyrzucić, a kosmetyki zużyć. Trzeba mieć bardzo dużo miejsca na zakupy z USA, o których będzie następny post. 😊

Zapraszam!
Miłego dnia :) u mnie właśnie zaczął padać deszcz 😢
K.




poniedziałek, 24 lipca 2017

Work&Travel USA

Witajcie,
dzisiaj chciałabym opisać dokładnie swoje tegoroczne work&travel w Stanach Zjednoczonych, na którym wciąż jestem. Od dziecka zawsze marzyłam o zobaczeniu USA. Zainteresowanie wzbudzały nie tylko Parki Narodowe ze zdjęć z Internetu czy książek, ale również wysokie wieżowce, palmy, miejski zgiełk, żółte taxówki, piękne plaże, ocean, odległości, cudowne domki, school bus, życie Amerykanów kreowane przez seriale i filmy oraz wielkie opakowania w sklepach. Ciekawość wzięła górę ok.2 lata temu, gdy przeglądałam przepiękne zdjęcia na Instagramie, aczkolwiek wtedy nie mogliśmy się tam wybrać. Rok temu przed naszymi wakacjami zdecydowaliśmy się na wyjazd i zapisaliśmy się na program Camp Leaders. Wybraliśmy go trochę z polecenia od znajomych, opinii w Internecie oraz kosztów. Opłaca zapisać się wcześniej! ;)

Aplikacja na program jest to założenie profilu na strone Camp Leaders i uzupełnianie po kolei różnych zakładek. Z czasem pojawiają się nowe dlatego trzeba je śledzić na bieżąco :) Uzupełniliśmy podstawowe informacje na profilu, zgłosiliśmy się i umówiliśmy się na rozmowę z konsultantem na Skype. Rozmowa była bardzo przyjemna, głownie słuchaliśmy, trochę dowiedzieliśmy się o całym programie, jak wszystko przebiega, o dokumentacji, jak wygląda życie tam, odbyliśmy krótką rozmowę po angielsku w celu określenia poziomu języka, który muszą wpisać w naszej aplikacji widocznej dla pracodawców i dostaliśmy czas do namysłu :) Po ok. 2 dniach wydrukowaliśmy umowę w 2 egzemplarzach i wysłaliśmy ją do biura, długo nie czekaliśmy na listonosza, który przyniósł nam jeden egzemplarz podpisany przez biuro. Wpłaciliśmy pierwszą ratę i zabraliśmy się za kompletowanie dokumentów. Wszystkim, którzy mają zamiar wybrać się na program na pewno ułatwi skompletowanie dokumentacji dużo wcześniej. Rejestracja jest bardzo czasochłonna, ale uwierzcie, że dla samego wyjazdu WARTO! :)

DOKUMENTY, które trzeba załączyć do aplikacji:

- skan legitymacji studenckiej
- zaświadczenie o studiowaniu - dostaniecie w dziekanacie
- zaświadczenie o niekaralności - trzeba pójść do sądu i poprosić, koszt znaczka sądowego to 30 zł
- Paszport - kopia strony ze zdjęciem
- zaświadczenie o braku przeciwskazań medycznych - tzw. Medical Form - druk dostępny po zalogowaniu się
- 3 referencje w formie elektronicznej - kwestionariusz referencyjny jest dostępny po zalogowaniu się do aplikacji
- podpisana Umowa Uczestnictwa w Programie - dostępna jak się zalogujecie
- inne certyfikaty, którymi chcecie się pochwalić - można dołączyć
- zdjęcie do wizy zwykłe i w formie elektronicznej - potrzebne przy wypełnianiu wniosku wizowego
- później będzie jeszcze potrzebny kontrakt od pracodawcy

Wszystko musicie dodawać w języku polskim, biuro zajmuje się tłumaczeniem dokumentów.


Teraz gdy dokumentacja jest gotowa i dodana do aplilacji, przychodzi czas na nagranie krótkiego filmiku o sobie. Jest to najśmieszniejsza, a zarazem najtrudniejsza rzecz w czasie aplikacji - przynajmniej dla mnie ;) Ciężko mi było nagrać siebie, a później coś z tego skleić, a w dodatku cały filmik miał być po angielsku! :D

Po uzupełnieniu dokumentów umawia się drugi raz na rozmowę z konsultantem, który wszystko pokolei weryfikuje, uzupełnia, w razie potrzeby poprawia i sprawdza czy wszystko jest w porządku, aby aplikacja mogła być już dostępna dla pracodawców. Gdy już w trakcie rozmowy mieliśmy wszystko potwierdzone czekaliśmy z niecierpliwością na odzew ;) Jak to mówią do 3 razy sztuka! Pierwszy camp nie rekrutował par, a my jechaliśmy we dwójkę razem z moim chłopakiem Tomkiem, drugi nam się nie spodobał, a w dodatku nie pasował nam termin wyjazdu, a trzeci był strzałem w 10! I tak oto jesteśmy w miejscowości Brookline w stanie New Hampshire nad pięknyn jeziorem Potanipo.
Od tej pory, gdy ma się już pracodawcę wszystkie pytania odnośnie campu kieruje się bezpośrednio do dyrektora. My mieliśmy jeszcze zalogować się u nich na stronie, ponieważ tam każdy otrzymywał różne informacje, kontrakt, liste co zabrać, regulamin, handbooka itp. ale wiem, że niektóre campy wysyłają kontrakty e-mailem, więc to wszystko zależy od campu!
Byliśmy w stałym kontakcie z naszą dyrektor, zawsze odpowiadała na wiele pytań więc nie bójcie się pisać! :)
Gdy już wszystko było załatwione, pobiegliśmy do fotografa zrobić zdjęcie do wizy, później musieliśmy zarejestrować się na stronie Ambasady i uzupełnić wniosek wizowy, który swoją drogą bardzo długo uzupełnialiśny, bo jest bardzo dużo pytań, na końcu dołączyliśmy zdjęcie i zapłaciliśmy za wizę. Potwierdzenie wniosku wizowego, jedno zdjęcie do wizy oraz kwestionariusz z biura wraz z paszportem trzeba odesłać kurierem do Camp Leaders. Umówiliśmy się z naszą konsultantką na rozmowę wizową. Wybraliśmy Kraków, bo jakoś lepiej było nam dojechać wtedy z Wrocławia. Spotkaliśmy się z przedstawicielem biura pod Ambasadą, gdzie rozdał nam nasze paszporty wraz z wnioskiem i z tym ustawiliśmy się do okienka na rozmowę. Była to czysta formalność, krótka rozmowa gdzie studiuję, skąd jestem, dokąd jadę i co będę tam robić. Pamiętajcie na rozmowę zabrać ze sobą legitymację oraz indeks ( jeżeli ktoś ma elektroniczny, trzeba wydrukować oceny i pójść do dziekanatu po pieczątkę) mogą przy okienku sprawdzić czy jesteście nadal studentami - mnie akurat nie sprawdzili. Nie można wchodzić z torbami i trzeba później się martwić gdzie ją zostawić. My nie braliśmy, a telefony na chwilkę daliśmy naszemu przedstawicielowi, który na nas czekał do samego końca. Po ok. 3 dniach odesłali nam TNT paszporty do Wrocławia, które odebraliśmy w placówce. Teraz nic tylko odliczać dni do wyjazdu! ❤
No prawie... jeszcze tylko obowiązkowe szkolenie, na którym my akurat byliśmy w Poznaniu, ponieważ nie zdążyliśmy dojechać na spotkanie we Wrocławiu iiii wielkie odliczanie START! :)

Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało piszcie.



K.

sobota, 22 lipca 2017

Powitanie

Witajcie Kochani!

Tak naprawdę nie wiem od czego mam zacząć, bo mam tyle do przekazania ;) Od dawna chciałam zalożyć bloga, zawsze podziwiałam osoby, które są systematyczne w pisaniu postów i przychodzi im to z taką łatwością! W tym roku było to moje postanowienie noworoczne, nawet powstał jeden blog, ale przez wiele obowiązków oraz zmian w moim życiu nie miałam czasu dalej go prowadzić. Teraz chcę to zmienić! :)
Nigdy bym nie pomyślała, że mój pierwszy post powstanie w trakcie kręcenia cardio na rowerku, w USA z widokiem na jezioro :)
Zacznę może od przedstawienia się oraz o czym będę pisać.
Nazywam się Klaudia, mam 22 lata i mieszkam we Wrocławiu. Pochodzę z małego miasta niedaleko granicy z Niemcami oraz Czechami. Uwielbiam modę od ubrań, przez dodatki, kosmetyki, perfumy i makijaże. Pewnie niejeden wątek powstanie tutaj w tym temacie ;) Uwielbiam zakupy, oglądać różne blogi, testować kosmetyki, oglądać seriale, czytać książki oraz podróżować, dlatego też w większości blog będzie o podróżach. Głownie będę relacjonować swoje teraźniejsze wyjazdy, aczkolwiek mam zamiar powrócić wspomnieniami do już odbytych i podzielić się swoimi doświadczeniami, znajomościami i wskazówkami dla kolejnych podróżujących.
Co jeszcze o mnie? Skończyłam studia licencjackie na kierunku Turystyka i Rekreacja ze specjalizacją Turystyka Miedzynarodowa. Pewnie spotkaliście się z opinią, że studia są łatwe, przyjemne i zdaje się je za samą obecność. Przedmioty, jak wszędzie, są różne i czasami trudne zaczynając od ekonomiki, prawa, marketingu czy podstaw rekreacji. Jeżeli ktoś chciałby się czegoś więcej dowiedzieć w tym temacie to zapraszam do pisania priv :-)  Z turystyki udało mi się już doświadczyć wszystkiego od pracy w hotelu, biurze podróży, po rezydenta czy pilota. Skupiam się aktualnie na swoim hobby czyli na wyjazdach, a nie na samej pracy, bo jeszcze do końca nie jestem przekonana, czy akurat którąś z tych rzeczy chcę robić.
Aktualnie przebywam w USA, ale o tym powstanie kolejny post. :)

Buziaki z gorącego New Hampshire.
PS. pierwsze zdjęcie robione przed wyjazdem.
K.